Zapraszamy na spotkanie warsztatowe z Filipem Springerem!
http://filipspringer.com/blog/
Reporter i fotograf współpracujący z największymi polskimi tytułami prasowymi. Regularnie publikuje w tygodniku „Polityka”, stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz programu Młoda Polska Narodowego Centrum Kultury. Swoje prace prezentował na wystawach w Poznaniu, Warszawie, Łodzi, Gdyni, Lublinie i Jeleniej Górze. Jego reporterski debiut – książka 'Miedzianka. Historia znikania' – znalazł się w finale Nagrody im. R. Kapuścińskiego za Reportaż Literacki 2011 i był nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia 2012. Jest także finalistą Nagrody Literackiej Nike 2012.
Źródło: www.lubimyczytac.pl
Przestrzeń dla dobrych ludzi. Rozmowa z Filipem Springerem, finalistą Nagrody im. Kapuścińskiego (źródło: Gazeta Wyborcza)
Mieli taki podział obowiązków: ona wykonywała mrówczą pracę, a on publicznie prezentował ich idee. Rozmowa z Filipem Springerem, autorem książki "Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach"
Po ciemnych galeriach hula wiatr, zimą są oblodzone. Każdy każdemu może zajrzeć w okno. Idealne warunki dla złodziei, więc mieszkańcy wszędzie powstawiali kraty. Rozczarowałeś się?
- Nie, bo nie spodziewałem się, że będzie tam różowo. Wiedziałem, że projekt Hansenów został zepsuty przez wykonawców. Nie przystępowałem też do pisania hagiografii, choć uwielbiam Hansenów. Podoba mi się ich donkiszoteria, co nie znaczy, że nie widzę mankamentów tej architektury. Oskar Hansen często nie chciał się przyznać do swoich projektów, zachowywał się jak zaślepiony dogmatyk. To było rozczarowujące, ale dodawało mu ludzkiego wymiaru.To z Zofią rozmawiałeś, zmarła tuż przed wydaniem "Zaczynu". Ale piszesz głównie o Oskarze. Ona znalazła się niemal tylko w podtytule książki. Czemu?
- To częsty zarzut wobec tej książki - że jest opowieścią o Oskarze i jego żonie Zofii. Wszystkie dziennikarki mi to mówią. Nie jestem antyfeministą i nie uważam, że miejsce kobiet jest w kuchni. Zofia sama usuwała się w cień, przez lata udzieliła tylko dwóch wywiadów, jednego wspólnie z Oskarem. To nie on ją spychał w cień, sama tego chciała. Mieli taki podział obowiązków, że ona wykonywała mrówczą pracę, robiła rysunki techniczne, a on publicznie prezentował ich idee. Zofia powiedziała: "Wymyślaliśmy to razem, ale ja nigdy nie miałabym śmiałości powiedzieć tego głośno". Uznałem, że skoro nie jest to biografia, ale reportaż o idei, to nie mam powodu, by zaburzać ustalone między nimi role. Poza tym Hansen był Skandynawem, tamtejsze myślenie o przestrzeni i ludziach jest bardzo ważne dla tej architektury, więc opisałem jego życie od kołyski. Życiorys Zofii jest mniej rozbudowany, bo kiedy pytałem ją o dzieciństwo, liceum, nie rozumiała, po co mi to. Była ucieleśnieniem idei, że architekt jest nieważny, pełni funkcję usługową dla ludzi.